- Zuźka! Poczekaj- biegł w naszym kierunku machając
- Bądźcie mili ok?- zdążyłam wybąknąć- Potem wszystko wyjaśnię.
- No wreszcie jesteś - odetchnął- Obawiałem się, że Cię nie rozpoznam, że znów zmieniłaś plany albo, że się miniemy i ... No ale Ciebie nie da się tak po prostu przegapić prawda?- uśmiechnął się podnosząc brew jakby rzucał komuś wyzwanie- A ta roześmiana, gadulska ekipa, to ta Twoja? Moglem się spodziewać- gadał jak nakręcony, a moi wrośli w ziemię jakby im mowy odebrało, więc zapadła chwila konsternacji - A tak w ogóle. Witam wszystkich. Hubert jestem i może wypada mi wyjaśnić całą tą sytuację...Otóż wczoraj wczoraj spotkaliśmy się z Zuzanną na szlaku. Nie miała wam zapewne czasu wspomnieć, bo przez tą ulewę i całodzienną wędrówkę była pewnie tak zmęczona, że od razu zasnęła- zapodał troskliwe spojrzenie.- W każdym bądź razie strasznie mi wczoraj opadała opaska i Zuzka obwiązała mi ją swoją chustką, a ja potem spieszyłem się do tego busa i zapomniałem oddać... A jedyne co wiedziałem to to, że tutaj będziecie, żadnego numeru czy coś...Więc koczuję tu od rana, żeby się spotkać i oddać zgubę- im dalej mówił tym szerzej się uśmiechał w końcu zakończył przedmowę i śmiejąc się oddał mi arafatkę, a moje Gumisie odzyskały wreszcie mowę.
~~~~~~*~~~~~~
Zajadaliśmy się gorącą zupą po grotołazkiej wędrówce. Cali wybrudzeni, ale śmiejący się sprawialiśmy dziwne wrażenie pośród "typowych wczasowiczów", ale żadne z nas się tym raczej nie przejmowało. Humory i apetyty wyraźnie nam dopisywały. Hubert okazał się świetnym kompanem również w całkowitych ciemnościach Mylnej. Niepotrzebnie się obawiałam, jak reszta zareaguje na jego pojawienie się. Chłopaki polubili go w momencie, gdy jego głos zadecydował o wyborze jaskiń, Aguś uśmiechnęła się jedynie porozumiewawczo, a Werka gdy tylko znalazłyśmy się na osobności skwitowała:
- Mogłaś wczoraj tak od razu! Nie piekliłabym się tak! Gdy zarywa cię takie ciacho, to jasne że zegarki stają!
~~~~~~*~~~~~~
Późną nocą, gdy wszystko było gotowe do rannego powrotu i wszyscy spali, a ja po raz kolejny przewracałam się z jednego boku na inny, bardzo chcąc iść już w objęcia Morfeusza, a mimo to kolejna próba zaśnięcia zakończyła się fiaskiem nie wytrzymałam i wymknęłam się na balkon wybierając pewien numer. Po długich sygnałach usłyszałam zaspane:
- Halo?
- Hej Sis! Słonko bo mam do Ciebie taką mega sprawę i tylko Ty możesz mi pomóc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz